Święta Matka Teresa z Kalkuty
Miłość, z którą przychodziła do mnie zabiedzonym, głodnym, brudnym i poniżonym do granic człowieczeństwa dziecku pozostawia żywym ślad litości Matki Maryi Miłosierdzia.
Znachor, bez żadnych medycznych uprawnień, kierujący się wiedzą płynącą z serca i pilnie, niewiele mówiąc, słuchająca potrzeb moich wyrażonych w spotęgowanym płaczu niemowląt na ulicach hinduskich miast.
W żywym różańcu pokładała bóle, niedomagania i biedę pozostawiając po sobie ciepło współczucia i nadzieję na przyszłość, które to przynosiła jako towar wymienny, spotykając się z dygnitarzami obcych państw i organizacji międzynarodowych. Tak Anna szła do Joachima.
Proceder okrucieństwa i zniewolenia dzieci, nieletniej młodzieży zamieniła na wieczną karę dla siebie w formie nieznajomości i obcości. Stąd wykonuje Sprawiedliwość na Niej wyrok taki jak na Mojej Matki Rodzicielce. Nikt się do biedy nie chce przyznać i nie w smak również mówić o skrzywdzonych dzieciach na rauszach i zabawach w atmosferze gwiazd.
Nieżyciową postawą, którą przyjęła idąc na barykady biedy, utorowała drogę niezliczonym fundacjom i organizacjom pomocy, choćby dla zatuszowania starych ran.
Stroniła od wynoszenia na piedestały, z nich zrobiła niejeden stołek dla dziecka i zeszyt do pierwszej klasy. Tak jest do dzisiaj Święta.